poniedziałek, 1 grudnia 2014

Opowieść Umi cz.2

-Altairze, mam pewien plan...
-Słucham?
-Bo widzisz...Do królestwa przybywa jakiś książe Nasturcjan , czy tam Narcyzjusz, nie pamiętam...Sęk w tym , że odbywa się wielkie przyjęcie i można to wykorzystać ...
-Wiesz chyba ty to możesz wykorzystać...-chwycił za mapę i zaczą się jej przyglądać-ja muszę porwać tą małą...a jak będzie na balu to będzie 100 razy trudniej...
--Możemy , udawać straże... Będzie ci o wiele łatwiej zbliżyć się do księżniczki.Z tego co wiem to jej sypialnia jest pod kluczem i bardzo strzeżona...
-Dla mnie to zły plan...ale można zrobić tak...ty zabierzesz ten medalion i dasz się złapać...wszyscy będą zajęci tobą...ja w tedy porwę małą i cię uwolnie...
-Ha ha ha . Bardzo śmieszne....
 -Eh...Zrobimy tak, jak mówię...
-Nie ma takiej możliwości...
-No to nie robimy wcale...
-No to próbuj sobie po swojemu sam. Jeśli uwarzasz , że łatwiej pokonać zabezpieczenia królestwa , niż wybić kilku ze straży to proszę bardzo...Masz wolną rękę...
-Ech...masz jedną szanse...jak nam się nie uda to umrzemy wiesz o tym?
-Nie raz ryzykowałam swoim życiem.A ty? Zabójca?Nigdy tego nie robiłeś?
-Ech..
-Podejmij decyzję . Chcesz spróbować ,czy może pozotać zapamietanym jako tchórz do końca życia?- Skrzyżowałam ręce i spojrzałam na niego wyzywającym wzrokiem.
-Spróbuję...Chociaż mi się to niezbyt podoba.
-Świetnie. Czas wcielić plan w życie.Pokaż mapę...
Męższczyzna niechętnie rozwinął stary kawałek papieru. 
-Hmmm... Z planu wynika , że najlepiej będzie iść tą drogą...- wskazałam palcem...
Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo i ruszyliśmy na wyznaczony punkt. Na miejscu przygotowaliśmy zasadzkę na dwójkę straży pałętających się w tej okolicy.Kiedy stracili czujność , cichaczem zakradliśmy się do nich i zaatakowaliśmy od tyłu. Przebraliśmy się w ich mundury i powędrowaliśmy w stronę księcia Nasturcośtam... 
-Gdzie byliście? Nawiedzamy zamek Króla we Wschodnich Górach ! Pośpieszcie się! Mamo... Co za służba! Co za służba!- Powiedział wykonując gwałtowne ruchy, maszerował w tą i spowrotem. Po wyglądzie można było przypuszczać ,że to królewski posłaniec.
-No już już...-Poganiał nas machając rękami.
Energicznie podążaliśmy wraz z księciem. Po chwili znaleźliśmy się w ogromnej , przepięknej sali balowej. Można było usłyszeć echem głos króla , który mówił donośnym głosem. Nikt nic nie zauważył... Postanowiliśmy zacząć działać...

Altairze? Księżniczko? Jak to się zakończy? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz