sobota, 15 listopada 2014

Opowieść Maximusa cz.3

Patrzałem jak szakal wyjmuje tą wstrętną panterę. Ta "Samica alfa" jak się nazwała jest gorsza niż ludzie. Snowglow obudziła się i bez żadnego słowa poszła sobie. Popatrzałem się na Vent.
-To ja pójdę-powiedziałem. Łapa dalej piekła. Muszę wrócić do legowiska...Zaburczało mi w brzuchu. Heh...teraz jest odwrotna sytuacja...teraz to ja potrzebuję kogoś kto by dla mnie zapolował-jeszcze raz dziękuję za uratowanie życia. Jak tylko łapa mi wyzdrowieje to ci sę odpłacę-powiedziałem.
Odwróciłem się od niej i kuśtykając poszedłem w stronę mojego legowiska. Szedłem, szedłem, szedłem i szedłem. Przez całą drogę myślałem co by się stało jakbym nie pomagał tej bezdusznej panterze. Doszedłem do legowiska. Wszedłem do środka i się położyłem. Nie trzeba było wiele czasu żebym zasnął.
*Nazajutrz rano*
Obudziłem się. Ledwo wstałem...łapa nie przestała piec. Burczy mi w brzuchu. Czy ja tutaj zginę? Nie mam siły żeby gdziekolwiek iść. Chciałem się ruszyć do przodu ale z głodu padłem na ziemie. Spojrzałem na moją tylną łapę.
-Heh to moja pamiątka-powiedziałem i się uśmiechnąłem-będziesz mi przypominać że nie należy pomagać panterą.
Po paru minutach znowu próbowałem wstać. Udało mi się. Ruszyłem powoli do przodu. Wyszedłem z legowiska. Mocno się zdziwiłem bo przed wejściem do legowiska leżało mięso. Jedną łapą przetarłem sobie oko. Czy to prawda? Od razu podszedłem do pożywienia i wbiłem w nie swoje zęby.
-Dziękuje!!-krzyknąłem. Mam nadzieje że ta osoba usłyszy to. Kiedy już się najadłem usiadłem przed legowiskiem. Zacząłem lizać swoją łapę. Poczułem że w niej jest jeszcze pocisk. Zębami zacząłem wyjmować. Po parunastu minutach udało mi się to. Teraz piecze jeszcze mocniej. Znowu zacząłem lizać. No niestety przez kilka dni będę siedział w obrębie legowiska.



Kto przyniósł? Kto dokończy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz