sobota, 15 listopada 2014

Opowieść Vent d'automne cz.1

 Już wstało słońce. Wszystko wokół budzi się do życia, ja także. Wiosna... Niektórzy ją podziwiają, inni nią gardzą, a mi... a mi jest po prostu obojętna. Zdecydowanie wolę jesień. Mnie , szakalowi złocistemu zdecydowanie łatwiej jest się ukryć w złocistych liściach. Ale … Z drugiej strony wiosna jest dla mnie zwiastunem jesieni . Gdyby ta pora roku trwała wiecznie nie byłaby taka wyjątkowa... Nade mną zaczął fruwać krwistoczerwony motyl. Jakże to irytujący , a jednocześnie uspokajający widok. Ten uporczywy owad , daje mi znać , że jeszcze nie zostałam w tym okrutnym świecie całkiem sama... Przeszłość...Lepiej o niej nie wspominać... Nagle ten melancholijny spokój przerwał pewien odgłos-burczenie brzucha. No tak , trzeba coś upolować -Przypomniałam sobie. Pod moimi łapami zobaczyłam ślady woła. Oho, będzie co jeść . Energicznie przystawiłam nos do ziemi i zaczęłam węszyć . Tak szłam, szłam i szłam i w końcu zobaczyłam woła. Martwego... Śnieżna pantera trzymała ją już w swoich zębiskach. Na domiar złego obok niej stał ogromny wilk. Co za szkoda , a już myślałam... Nagle usłyszałam dźwięk strzałów . Co za okropny dźwięk! Grubi już się tu zbliżają! Odruchowo schowałam się w zaroślach. Nie do końca wiem czemu , ale coś mnie podkusiło , aby zaobserwować dalsze działania tych 2 interesujących drapieżników. Pantera i wilk naprawdę intrygujące... Na dźwięk strzałów oboje pobiegli w tą samą stronę. Samica zdawała się nie zwracać uwagi na jej towarzysza i z dumnym wyrazem twarzy wyprzedziła go. Tamten natomiast spojrzał na nią z czymś w rodzaju politowania pozostał w tyle. Nagle stało się coś niespodziewanego. Kula przestrzeliła tylną łapę wilka. Pantera tylko przewróciła oczami i poszła dalej w swoją stronę. Niewiarygodne, myślałam ,że ich coś łączy. Czy można być tak bezdusznym dla kogoś , kto ci pomógł podczas polowania. Niech to! Ludzie ze strzelbami się zbliżają! Coś mnie nagle tknęło, przeszłość wraca do mnie wielkimi krokami , pantero zawróć, będziesz tego żałować! - Krzyczałam w myślach. No cóż... Nie było wyjścia. Chwyciłam rannego w zęby i zaczęłam ciągnąć go za sobą , tamten tylko powiedział:
-Czego chcesz?
-Podziękujesz mi później ...-Odpowiedziałam tylko.

Maximusie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz