piątek, 28 listopada 2014

Opowieść Vent d' Automne cz.5

Zostałam złapana. Co za okropne uczucie... Nie mając już sił na próbę wyrwania się oprawcom jedynie przysłuchiwałam się ich rozmowie. Nieślubne dziecko, córka króla...
Co to wszystko ma znaczyć?
Nagle usłyszałam szelest w krzakach. Maximus? Co on tu robi ? Powinien odpoczywać. Lepiej żeby w takim stanie nie został dostrzeżony. Kto wie, co mnie może spotkać w królestwie...
Zauważyłam , że zbliżamy się do celu. Pojazd już stał przy jednej z pobliskich ścieżek.
Jeden z mężczyzn wrzucił mnie do środka , po czym powiedział:
-Co za paskudne zwierzę.
Podróżowałam z tych nieznośnych warunkach przez pewien czas. Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce zobaczyłam przepiękny zamek. W środku był cudowniejszy . Wykwintne ozdoby, drogie przedmioty ze złota , czy czasem nawet kamieni szlachetnych otaczały mnie z każdej strony.
Wiedziałam jednak ,że nie ta przepiękna będzie dla mnie przeznaczona. Męższczyźni podeszli do władcy , ukłonili się i oznajmili:
-Miłościwy panie , co mamy poczynić z tym dziwacznym stworzeniem?
-Póki co , zamknijcie go.
I w ten oto sposób znalazłam się w ciasnej klatce, która była przechowywana w  piwnicy.
Nie jestem w stanie opisać pomieszczenia , do którego zostałam przyprowadzona.
Wokół mnie nie było nic.Tylko ciemność....
Nagle usłyszałam czyjeś kroki.


Czyje?Kto dokończy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz